Edward Lee

#62 Recenzja „Zgroza w Innswich”

#62 Recenzja "Zgroza w Innswich"

"Zgroza w Innswich" Edward Lee

Recenzja

Wstęp

Horror „Zgroza w Innswich” autorstwa Edwarda Lee to historia inspirowana dziełami H.P. Lovecafta, a w zasadzie hołd, jaki składa Mistrzowi Autor. To było moje pierwsze spotkanie z Edwardem Lee i wiem, że nie ostatnie. Powieść przeczytałam w jeden wieczór. Wraz z kolejnymi stronami zatracałam się w tej historii, historii, która miejscami „jeżyła mi włos” na głowie.

Horrorami zaczytywałam się niemal dwadzieścia lat temu. Teraz na nowo odkrywam ten gatunek. „Zgroza w Innswich” Edwarda Lee to jedna z pierwszych powieści grozy, po którą sięgnęłam po latach. Może nie jest to krwawa historia, pełna okrutnych i przerażających opisów, ale można w niej znaleźć pewną dawkę grozy i makabry choć liczyłam, że znajdę tego tutaj troszkę więcej.

Foster Morley

Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem powieści jest Foster Morley. Ten bogaty mieszkaniec Providence pewnego dnia postanawia wyruszyć w podróż śladami swojego Mistrza – Howarda Phillipsa Lovecrafta. W czasie postoju autobusowego w niewielkim portowym miasteczku, Morley postanawia bliżej przyjrzeć się temu miejscu, które nie jest nawet oznaczone na mapie. Zatrzymuje się w odnowionym hotelu. Całe miasteczko jest przebudowywane z inicjatywy rządowej. Jest rok 1939. Ameryka podnosi się ze skutków Wielkiego Kryzysu. Foster jest zaskoczony, że tak małe miasteczko zwróciło uwagę rządu. Dodatkowo zwiedzając je, widzi, że Port Innswich dobrze prosperuje. Morley jest także zdziwiony, że większość napotykanych kobiet jest w ciąży:

„…idzie jednostka brzemienna.”

Próbuje poznać historię miasteczka, ale mieszkańcy nie są skorzy do głębszych zwierzeń. Widać, że nie przepadają za obcymi. Skrzętnie strzegą swoich sekretów.

Foster poznaje Mary, która opowiada mu, że jej brat rysował mapę miasteczka na zlecenie Lovecrafta. Mężczyzna jest zachwycony, że natrafił na ślad Mistrza. Dodatkowo jest urzeczony kobietą, która zgadza się z nim ponownie spotkać. Wiedziony przeczuciem zaczyna odkrywać, że to miasteczko mogło stanowić inspirację do napisania przez Lovecrafta pewnego opowiadania, które Morley szczególnie sobie ceni. Postanawia to sprawdzić. Jednak by to osiągnąć, musi zobaczyć Port oczami Mistrza, który odwiedził miasteczko jeszcze przed planami przebudowy. Dowiaduje się, że istnieje człowiek, który może mu w tym pomóc.

Mroczne oblicze Portu

Foster Morley odwiedza fotografa uzależnionego od heroiny. Od niego kupuje fotografie zrobione w czasach, gdy w miasteczku przebywał Lovecraft. Jest nimi zachwycony i postanawia wybrać się w miejsca uwiecznione na fotografiach. Fotograf ostrzega go, by nie robił tego po zmroku. Opowiada mu także o pewnych wydarzeniach, jakie miały miejsce w Porcie. Zdeterminowany Morley odkrywa tajemnicze groty i tam spotyka się z prawdziwą zgrozą:

„Zupełnie jak w opowiadaniu – pomyślałem z niejakim zachwytem. Czy to może być prawda? (…) zacząłem wierzyć w prawdziwość opisanych przez Lovecrafta zagadnień – zwłaszcza tych z zakresu biologii.”

Udaje mu się z nich uciec. Trafia znów do hotelu. Wszyscy jego pracownicy są bardzo mili, ale Foster wyczuwa zagrożenie, czające się w jego ścianach. Ze zgrozą odkrywa tajemnicze piętro i makabrę, która się tam rozgrywa. Sama czytając ten fragment powieści byłam lekko zszokowana i dostałam „gęsiej skórki.” Wyjaśniło się, dlaczego kobiety tak często są przy nadziei. Jednak, gdzie się podziały ich dzieci? Bohater odkrywa kolejne fakty. Pod odsłoną nocy znów spotyka się z fotografem, który opowiada mu całą historię miasteczka. Morley uświadamia sobie, co robią mieszkańcy, by móc wieść spokojne życie:

„My dajemy im to, czego chcą, a oni dają nam to, czego my chcemy – dobrobyt.”

Teraz jest już pewien, że właśnie Port Innswich to miejsce, które w swoim opowiadaniu opisał Lovecraft. Postanawia zabrać Mary z tego ponurego miasteczka i umożliwić jej rozpoczęcie nowego życia. Jednak opuszczenie Portu nie jest takie proste, jakim się wydaje. Morley będzie musiał pokonać tajemnicze i przerażające istoty, które mają wpływ na mieszkańców miasteczka. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi mu tajemniczy mężczyzna, który od dłuższego czasu śledził Fostera. Czy dzięki jego pomocy Morley i Mary uciekną z Portu? Czy mają szansę na normalne życie? Przeczytajcie!

Podsumowanie

Edward Lee "Zgroza w Insswich"

Po przeczytaniu „Zgrozy w Innswich” Edwarda Lee postanowiłam sięgnąć po kolejne powieści tego Autora. Z tego co wiem Edward Lee pisze horrory ekstremalne, gdzie szokuje Czytelnika krwawymi opisami. W „Zgrozie w Innswich” zabrakło mi tego typu opisów. Za to z każdą kolejną stroną akcja nabierała tempa. Pojawiły się momenty, które wywołały we mnie niepokój. Co prawda mało tu znalazłam grozy, ale za to pojawiły się wątki fantastyczne. Ci, którzy ukrywają się za fasadą odnowionego Portu Innswich zostali przez Autora obrazowo przedstawieni. Sam zamysł powieści bardzo mnie się spodobał. Język jest dostosowany do ówczesnych czasów. Bohater zdeterminowany, by poznać wszystkie sekrety miejsca, w którym się znalazł. Zaskoczyło mnie to, kogo spotkał Morley w miasteczku. Chwilami fabuła była przewidywalna. Gdy czytałam o Mary, od razu wiedziałam, że będzie ona w życiu Morleya bardzo ważna. W powieści pojawił się także wątek, po którym zaczęłam zastanawiać się nad tym, jakie mięso spożywam… Czy wieprzowina na pewno jest tylko wieprzowiną?

„Zgroza w Innswich” Edwarda Lee to pierwsza powieść tego Autora, którą przeczytałam. Z przyjemnością sięgnę po kolejne. Mam nadzieję, że będą one jeszcze mroczniejsze, krwawe i bardziej szokujące. Jeśli lubicie horrory o małych, tajemniczych miasteczkach i chcecie poznawać ich mroczne sekrety, to ta powieść powinna Wam się spodobać. Polecam!

Olimpia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: