Recenzja "Tęgoryjec" | #126 |
"Tęgoryjec" Patryk Bogusz
Recenzja
Październik 2020
Wstęp
Po przeczytaniu „Obślizgłych paluchów” Patryka Bogusza z wielką ciekawością sięgnęłam po „Tęgoryjca”. Ten horror bizarro zrobił na mnie wrażenie. Co prawda nie ma tutaj za wiele ekstremy, opisy są „delikatniejsze”, ale jest to historia, która porusza bardzo istotne zagadnienia. Czy można urodzić się złym, naznaczonym? To doskonałe studium zła – skąd się bierze, jak rozwija. Autor sięgnął i do zagadnień filozoficznych, i do etyki. Ja akurat uwielbiam filozofię, a tutaj znalazłam dość sporo odniesień. Sama postać Mikołaja wywoływała we mnie niepokój, ale także chwilami podziw. To bardzo inteligentny facet, który każde swoje działanie potrafi doskonale wyjaśnić, podpierając się logiką i filozofią. To kunsztownie stworzony portret egoisty i cynika, który za nic ma moralność, a ludzi traktuje jako obiekty do eksperymentów.
Mikołaj
Powieść jest napisana w formie wspomnień – bohater opowiada Czytelnikowi historię swojego życia. Życia, które nie było usłane różami. Matka chłopaka została zgwałcona w barze przez pokaźną grupkę napalonych mężczyzn. Sama nie wie, kto jest ojcem jej dziecka. Ze wstydu, po tym wydarzeniu, wyprowadza się wraz z synem z rodzinnej miejscowości. Tak Mikołaj trafia do Warszawy. Od małego jest przekonany, że jako owoc gwałtu nie może być dobry. Są momenty, gdy jego matka sama go w tym utwierdza.
„Podobno ludzie nie rodzą się źli. Skoro tak, to nie mogą się rodzić również dobrzy. Są po prostu nijacy. Nudni i bezwartościowi. Tak przynajmniej mówią niektórzy. Ja twierdzę inaczej – ludzie rodzą się z jakimiś uwarunkowaniami. Tak było ze mną. Urodziłem się zły”.
Mikołaj to trudne dziecko, które nie liczy się z nikim. Stroni od kolegów, nie nawiązuje z nimi bliższych relacji. W domu też nie ma za ciekawie – jego matka zarabia na dom wykonując najstarszy zawód świata. Do tego popada w alkoholizm i często chłopiec musi się nią opiekować. Ucieka w świat literatury. Od najmłodszych lat książki go fascynują. Szczególnie kocha filozofię. Stopniowo odkrywa w sobie zamiłowanie do widoku krwi, a cierpienie bliźnich go podnieca. Chłopak planuje popełnienie zbrodni, ale takiej, której nikt nie wykryje. Zastanawia się jaki sposób będzie najlepszy. Nie ma absolutnie żadnych hamulców ani poczucia, że jego plany są złe i niemoralne:
„Wiele wieczorów spędziłem na planowaniu zbrodni doskonałej. Takiej, która wniosłaby coś ciekawego do mego życia. Chciałem czegoś nietuzinkowego; nie zwykłego wsadzenia noża koledze w brzuch. Z pomocą przyszła mi filozofia. Poznałem zagadnienie natury etycznej, mianowicie dylemat wagonika. To było coś dla mnie. Demoniczny eksperyment, który postanowiłem wcielić w życie”.
Jednak by taki eksperyment przeprowadzić potrzebuje obiektu badań. W tym celu zapoznaje się z jednym z kolegów z klasy – Tomciem. To wyśmiewany przez rówieśników grubas, troszkę nieporadny. Na niego pada wybór Mikołaja, który udaje jego przyjaciela. Oczywiście o przyjaźni nie może być tutaj mowy, bo w końcu Tomcio ma być królikiem doświadczalnym. Jednak rodzi się nić porozumienia między chłopcami – obaj kochają horrory. Tomcio wieczorami zaprasza Mikołaja do swojego domu na wspólne seanse grozy. Jednak nic nie uchroni grubasa przed tym, co zaplanował dla niego „kolega”. Po przeprowadzeniu eksperymentu i jego skutkach nasz bohater staje się bezkarny. Nie ma absolutnie żadnych wyrzutów sumienia, wręcz przeciwnie – jest dumny z tego, że się przełamał i poświęcił kolegę. Nawet przez chwilę nie żałował Tomcia jako człowieka. Za to wiedział, że będzie mu brakowało wspólnych spotkań przy mocnych filmach. Wypisz, wymaluj – egoista pełną gębą, bez sumienia i skrupułów. Od tej pory testuje na różne sposoby. Koniecznie przeczytajcie, jak zemścił się na swojej pierwszej dziewczynie. Pomysłowo i okrutnie, aż dreszcze miałam na plecach w czasie czytania o tym.
Viktoria
Po śmierci matki Mikołaj jest osamotniony. Nie może znaleźć sobie zajęcia. Studia go nudzą – wyprzedza program. Pracy też nie szuka. Pewnego dnia w jednej z warszawskich restauracji poznaje kelnerkę Viktorię. I tak zaczyna się nowy rozdział w życiu Mikołaja. Viktoria bardzo szybko wprowadza się do niego i zaczynają wspólne życie. Jest zafascynowana mrocznymi opowieściami swojego chłopaka i wierzy w każde jego słowo. Dodatkowo uwielbia magię. Tych dwoje to mieszanka wybuchowa.
„Viktoria naprawdę wierzyła w czarną magię i kontakty ze zmarłymi. Zaczęła regularnie urządzać wieczory spirytystyczne i obsesyjnie przekonywać ducha matki, że jest właściwą dla mnie kobietą”.
W czasie podróży poślubnej doskonale poznają swoje ciała, eksperymentują na wszelkie możliwe sposoby. Znajdziecie tutaj trochę smakowitych scen, a pewne rzeczy Was z pewnością zaskoczą. Efektem ich zabaw jest syn – Fryderyk, którego Mikołaj się boi. On zasadniczo nienawidzi dzieci, uważa, że są złe. W chwili, gdy dowiaduje się o ciąży, próbuje namówić Viktorię do jej przerwania:
„Powiem wprost: istnieje duża szansa, że wychowamy potwora, seryjnego mordercę albo gwałciciela, a może nawet jedno i drugie, skarbie, ja nie nadaję się do opieki nad dzieckiem, nie lubię ich, są dziwne i przerażające”.
Fryderyk to bardzo specyficzne dziecko. Normalnie boki rwałam ze śmiechu, gdy czytałam o relacji ojciec-syn, a w zasadzie o jej braku. Dziecko go przeraża, nie może się też z nim z pewnych względów porozumieć. Wpada na szatański plan, by się go pozbyć. Jak na zniknięcie dziecka zareaguje Viktoria i czy wybaczy Mikołajowi?
„– Nie jest bestią, a monstrum. To ogromna różnica. Po łacinie bestia określa bezrozumne zwierzę, a ten mały bydlak ma rozum i wszystko czyni z premedytacją, a zatem jest monstrum”.
Mikołaj stawia Viktorię przed faktem dokonanym. Fryderyk zniknął z ich życia, a oni teraz muszą znaleźć sposób, by zacząć zarabiać pieniądze. I znajdują – łatwy i przyjemny. Koniecznie przeczytajcie jak ta praca na nich wpłynęła i do czego doprowadziła. I dlaczego Mikołaj nabawił się cukrzycy? I o co chodzi z tęgoryjcem? To powieść nie tylko przerażająca, ale momentami przezabawna.
Podsumowanie
Powieść „Tęgoryjec” Patryka Bogusza mnie porwała. Czytałam jednym tchem. Autor doskonale przybliżył życie w latach dziewięćdziesiątych – aż się łezka w oku zakręciła, gdy sobie przypominałam te czasy, które bezpowrotnie minęły. W powieści nie brakuje cennych i sarkastycznych uwag. Autor jest doskonałym obserwatorem i umiejętnie wplata w fabułę własne przemyślenia, które wygłasza bohater tej historii. Polubiłam Viktorię i uśmiałam się w czasie czytania o tym, jak razem funkcjonują. Zabawna była też scena leczenia trądziku przez Cygankę. Ogólnie ten wątek przypomniał mi o filmie „Chłopaki nie płaczą”.
Duży plus dla Autora za tyle przemyśleń i wplecionej filozofii. To nie tylko horror bizarro, który ma z jednej strony bawić, a z drugiej przerażać. To historia z drugim dnem. Doskonale ukazane są tutaj narodziny zła. Czy naprawdę przez to skąd pochodzimy i jakie mieliśmy dzieciństwo, możemy sobie tłumaczyć każdy nasz zły czyn? Bohater robi to wręcz mistrzowsko. Skoro jest owocem gwałtu, to jest zły. Potrafi dopasować pewne filozoficzne wynurzenia do własnych działań i logicznie je uzasadniać. Czy jednak waśnie tak nie działa ten świat? Pod przykrywką pięknych słów, wiary, ideologii niektórzy działają bez skrupułów, ostatecznie doskonale się wybielając. To samo robi Mikołaj. Co do tytułowego tęgoryjca, czy to rzeczywiście pasożyt żywiący się egoizmem i okrucieństwami Mikołaja? Może jednak chodzi tutaj o coś innego? Myślę, że można to zinterpretować na wiele sposobów. Wam pozostawiam do okrycia wszystkie ukryte w tej historii smaczki. Poznajcie cynicznego Mikołaja i jego świat. Bawcie się dobrze!
Kilka Słów o Książce
Kilka słów o Autorze
Patryk bogusz
Olimpia
Udostępnij