#54 Recenzja "Opowieści z końca świata"
"Opowieści z końca świata" Ewelina Gac
Recenzja
Wstęp
8 listopada 2019 roku swoją premierę miała powieść podróżnicza „Opowieści z końca świata” autorstwa Eweliny Gac. Nie jest to tylko relacja z odwiedzonych przez Autorkę miejsc. To historia ukazująca Czytelnikowi blaski i cienie życia na emigracji. Dzięki tej powieści będziecie wiedzieć, czego nie robić, by nie popełnić towarzyskiego faux pas. To pełna humoru, ale okraszona także odrobiną smutku historia o życiu w innych krajach i przełamywaniu barier kulturowych i językowych. To opowieść o sześciu krajach, w których Autorka przez pewien czas mieszkała. Historia niesamowicie wciąga już od pierwszych stron i nie można się od niej oderwać. Jak to wszystko się zaczęło? Ewelina Gac wyjechała na studencką wymianę do nadmorskiego miasta Mersin w Turcji. Cudownie czytało się o życiu studenckim w tym kraju. Doskonale Autorka przedstawiła codzienne życie mieszkańców tego urokliwego miasta. Czy wiecie, że wróżenie w Turcji to tradycja? Autorka pokochała to miasto, ale jednak wyruszyła dalej, by znaleźć to, w którym mogłaby zatrzymać się na stałe.
Próba cierpliwości
Kolejnym miejscem odwiedzonym przez Ewelinę Gac w czasie studiów było greckie miasto Patras. Mnie Grecja kojarzy się z pięknymi budowlami i krajobrazami. Jednak tutaj poznajemy drugą stronę tego kraju. Okazuje się, że Grecy prowadzą dość hedonistyczne życie, bez pośpiechu. Są mało słowni, spóźniają się na wyznaczone spotkania, nie przejmują się upływem czasu. Komunikacja miejska pozostawia wiele do życzenia, a miasta zasypane są śmieciami:
„Nie są to świeżo rzucone papierki, tylko takie, które pamiętają chyba czasy greckich bogów.”
Grecy mówią: „dzisiejszą złość przenieś na jutro.” Czytając o mentalności mieszkańców tego kraju momentalnie przypomniały mnie się wszystkie kawały o Grekach, które przez pewnie czas były „modne” w Polsce. Po przeczytaniu relacji z tego miejsca wiem, że sama nigdy nie chciałabym w Grecji zamieszkać na dłużej. Jestem z natury typem choleryka, szybko się irytuję i błahe rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi.
Myślę, że w Grecji mogłabym nabawić się nerwicy: nie zniosłabym czekania w nieskończoność na autobus. Bardzo mnie denerwuje to, że ktoś się spóźnia, a z tego co przedstawiła nam Autorka w Grecji jest to nagminne – nikt nie przejmuje się czasem innych. To zdecydowanie nie moje miejsce. Zresztą cierpliwość Autorki w wielu momentach została wystawiona na próbę.
Stany! Stany!
Ewelina Gac w czasie swojej opowieści przedstawiła nam także bardzo ważną osobę w swoim życiu – Maćka. To właśnie z nim wyruszyła w podróż do Stanów Zjednoczonych. Tam, w miasteczku turystycznym Myrtle Beach, podjęli pracę wakacyjną. Nie obyło się bez problemów. Głównie dotyczyły one mieszkania, ale oboje dobrze sobie z tym poradzili. W tym rozdziale poznamy, jak wygląda praca w budce z lodami. Jak pracodawca traktuje pracowników z innego kraju i jak rodzimi pracownicy postrzegają współpracowników z Europy. Prócz opisów związanych z codziennymi obowiązkami autorka zabiera nas na liczne wycieczki. Na zakończenie para zwiedza największe miasta tego olbrzymiego kraju. Nowy Jork zrobił na niej wrażenie. Koniecznie przeczytajcie o tym, co zobaczyła w Las Vegas i czy rzeczywiście było tam tak cudownie, jak można to zobaczyć na szklanym ekranie. Czy wiedzieliście, że w Los Angeles aż roi się od bezdomnych? Poznacie też problemy i zwyczaje amerykańskich rodzin.
W kraju papryki
Autorka po skończeniu studiów w Czechach (o tym musicie sami przeczytać) znalazła pracę w zawodzie księgowej na Węgrzech. Wraz ze swym partnerem, Maciejem, przeprowadziła się tam. Nie trwało to jednak długo. Dlaczego? Jeśli twierdzicie, że Polska jest strasznie biurokratyczna, a służba zdrowia kuleje, to przeczytajcie opowieść Eweliny Gac o czasie spędzonym na Węgrzech. Wtedy powiedzenie: „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” nabiera znaczenia. Podziwiam Autorkę, że tyle czasu wytrzymała w kraju tak nieprzychylnym dla emigrantów. Same problemy z mieszkaniem i przeszkody w podjęciu zatrudnienia chyba by mnie na starcie zniechęciły. Zresztą w moim przypadku istnieje bardzo przyziemna przeszkoda, jeśli chodzi o mieszkanie na stałe w tym kraju. Otóż mój żołądek nie toleruje zbyt dużej ilości papryki… Mogłabym tam pojechać tylko w celach turystycznych i to na krótko.
Jednak Pani Ewelina się nie poddała. Na przekór przeciwnościom próbowała ułożyć sobie tam życie, nawiązać przyjacielskie relacje z koleżankami z pracy i opanować język węgierski. Czy jej się to udało? Przeczytajcie!
Podsumowanie
Osobiście reprezentuję typ domatora – kocham spędzać czas w zaciszu domowym wspólnie z moim partnerem i naszym stadem kotów. To dzięki takim powieściom jak „Opowieści z końca świata” Eweliny Gac poznaję świat, realia panujące w innych krajach i różnice kulturowe. Autorka opowiedziała nam swoje przeżycia. Pokazała nie tylko te piękne strony danego miejsca, w którym mieszkała, ale także ukazała trudności z jakimi się borykała. Jednak ta książka to nie tylko podróże do innych krajów. To także podróż w głąb siebie. Bardzo mnie się podobało, że Autorka potrafiła otworzyć się przed Czytelnikami. Opowiedzieć nam o swoich smutkach, obawach i lękach. Nie każdy potrafi przyznać się do chwili słabości. Pani Ewelina to zrobiła, a także opisała drogę, jaką przebyła, by pokonać własne lęki. Powieść jest napisana bardzo dynamicznie, Autorka nie zasypuje nas tylko suchymi faktami. Zabiera nas w pełną przygód i humoru podróż. Chwilami miałam wrażenie, że stoję obok niej i uczestniczę w niektórych wydarzeniach. Doskonała lektura, która prócz przyjemności z poznawania nowych miejsc przedstawia także pewne trudności, jakie możemy napotkać na swojej drodze, wynikające z bariery językowej, różnic kulturowych, ale czasem także zależnych od zwykłego pecha.
Choć nie mam duszy podróżnika – boję się zmian, prowadzę dość uporządkowane życie, to po przeczytaniu „Opowieści z końca świata” mam ochotę spakować walizkę i rozpocząć własną przygodę w innych krajach. Sama odwiedziłam Słowację, Słowenię i Czechy a także sześć państw bałkańskich. Wszystkie te wycieczki były zorganizowane. Bałkany zwiedzaliśmy od kraju do kraju, od hotelu do hotelu. Widzieliśmy tylko turystyczną stronę tych miejsc, a nie codzienne życie mieszkańców tych krajów. Czytając relację Autorki przypomniałam sobie właśnie Bałkany i stwierdzam, że jednym z moich miejsc na świecie jest Macedonia. Zakochałam się w tym kraju, jego kulturze, krajobrazie i kuchni oraz trunkach. Z pewnością kiedyś tam wrócę i być może zorganizuję tą podróż samodzielnie, by tak jak Autorka w swoich podróżach poznać zwykłe życie, zwykłe miejsca, a przede wszystkim ludzi tam mieszkających.
Polecam „Opowieści z końca świata” wszystkim miłośnikom podróżowania, ale także tym, którzy dopiero planują opuszczenie Polski. Ewelina Gac prowadzi także bloga podróżniczego W poszukiwaniu końca świata. Znajdziecie tam ogrom informacji na temat miejsc odwiedzonych przez Autorkę, a także liczne wskazówki, jak zorganizować samodzielnie wyjazd. Myślę, że jeśli sama zdecyduję się na wyjazd, to ten blog będzie miejscem, które pomoże mi wszystko sprawnie zorganizować. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejną powieść Autorki „Rzucić wszystko i wyjechać na koniec świata.” Ciekawa jestem, czy Ewelina Gac znajdzie, a może już znalazła, to jedyne miejsce, gdzie chciałaby mieszkać na stałe. Czy będzie to jeden z krajów w Europie? Czy jednak inny kontynent? A może ostatecznie Polska?
Kilka słów o Autorce
Ewelina Gac
Ewelina Gac to autorka bloga podróżniczego W poszukiwaniu końca świata. Zanim wyjechała do Turcji na studencką wymianę nie spodziewała się, że będzie studiować ekonomię w Grecji, sprzedawać lody w Stanach Zjednoczonych, studia skończy w czeskiej Pradze i zostanie księgową na Węgrzech.
Ewelina gac
Olimpia
Udostępnij
Kocham podróżowanie. Tylko podobnie jak Wy były to podróże zorganizowane, nie nawlasna rękę.. Ale i to mi się podobało. Nie mam za sobą wielu podróży zagranicą. Hiszpania, Czechy, Słowacja, Ukraina. Więcej podróżujemy po kraju. Wierze za to że wiele jeszcze przede mną. Marzę o Chorwacji i Irlandii. Tam w pierwszej kolejności się jeśli los pozwoli się wybiorę z żoną. Choć akurat Ewa to typowy domator. Ale przekonam ja do tych dwóch miejsc. A Bieszczady? Zawsze są w moim sercu.
Ja również kocham góry. Chciałabym pojechać do Hiszpanii i do Szwecji. Zobaczymy, czas pokaże, czy nam się to uda zrealizować 😉