Alexandra Tidswell

119 Recenzja „Lewisville”

#119 Recenzja "Lewisville"

Alexandra Tidswell

"Lewisville"

Październik 2020

Wstęp

Powieść historyczna „Lewisville” Alexandry Tidswell to podróż do XIX-wiecznej Anglii. Poznajemy losy Marthy i jej rodziny. To doskonała historia, w której Autorka pokazała życie biedoty oraz bogaczy. To także podróż do Nowej Zelandii i Australii, gdzie zapoznamy się z początkami osadnictwa. Postać Marthy wywołała we mnie wiele sprzecznych emocji. Wzbudziła mój podziw, jej determinacja w dążeniu do celu była niesamowita. Jednak wszystko co zrobiła, odbiło się na jej rodzinie. Czy jednak Martha zasługuje na całkowite potępienie? Historia jej życia pokazuje, jaki wpływ mają decyzje jednostki na losy i wybory innych osób. O czym więc jest ta powieść?

Anglia

Akcja rozpoczyna się w 1815 roku. W niewielkiej angielskiej wiosce Willoughby żyje Martha Masters. Ta młoda dziewczyna chce za wszelką cenę odmienić swój los. Jako najstarsza córka pozbawiona została możliwości nauki. Musi pomagać matce w ciężkiej pracy i w wychowywaniu młodszego rodzeństwa. Jednak Martha wierzy, że jej los wkrótce się odmieni:

„Martha modli się jak szalona. Od kiedy sięga pamięcią, zawsze czekała na boską interwencję, która naprawi błąd, do jakiego musiało dojść podczas jej narodzin. Martha czuje całym sercem, że przeznaczone jest jej inne życie. W zupełnie innym świecie”.

Chcąc pomóc losowi i wyzwolić się spod panowania despotycznej matki i uciec z domu rodzinnego Martha wychodzi za mąż za Ebezenera Grimma. Młoda kobieta wierzy, że dzięki mężowi nie będzie już biedna. Tak się jednak nie staje. Wybranek jej serca to lekkoduch. Nie potrafi utrzymać pracy w piekarni. Za namową żony zaciąga się do wojska, ale i tutaj ma problemy. Dezerteruje, a jego kolejne działania sprawiają, że ostatecznie zostaje ukarany i zesłany do karnej kolonii w Ziemi van Diemena (dzisiejsza Tasmania). Tak oto Martha pozostaje sama z gromadką dzieci. Popada w skrajną nędzę, jeszcze ciężej pracuje, by wszystkich wyżywić.

W końcu coś w niej pęka – porzuca rodzinę i wyjeżdża do Londynu, w którym pracę pomaga jej znaleźć młodsza siostra. Tutaj Martha zaczyna uczyć się na przyszłą gospodynię. Nie chce być tylko praczką, marzy o lepszej posadzie. Jest na tyle zdeterminowana, że bardzo szybko nabiera ogłady i uczy się poprawnego słownictwa. Jej wiejski akcent wkrótce zanika, a Martha zaczyna „nosić” się „po pańsku”. Do tego stopnia, że gdy odwiedza dzieci w przytułku, te zastanawiają się, co się stało z ich matką. Kobieta z pozoru nie ma absolutnie żadnych wyrzutów sumienia z powodu tego, że opuszczając dzieci, skazała je na taki los:

„Kocha swoje dzieci, ma wyrzuty sumienia, że je zostawiła, ale wcale za nimi nie tęskni. Pobyt w Londynie, mimo że musi tu ciężko pracować, okazał się wyzwoleniem. Po raz pierwszy w życiu poczuła się panią własnego losu”.

Rozumiem, że Martha chciała odmienić swoje życie, szkoda tylko, że w tym wszystkim kierowała się wyłącznie własną wygodą i niesamowitym egoizmem. Jakby zupełnie nie posiadała instynktu macierzyńskiego. Tak naprawdę to przez jej wybory najbardziej ucierpiały jej własne dzieci, czym ona zdaje się zupełnie nie przejmować. Wręcz przeciwnie – zaczyna swoje własne potomstwo postrzegać jako przeszkodę w osiągnięciu dalszych celów. Los stawia na jej drodze mężczyznę, który może jej pomóc we wspięciu się na kolejny szczebel społeczny.

Nowa Zelandia

Martha poznaje bogatego Pana Duppa. Mężczyzna postanawia zatrudnić ją jako gospodynię, a ona bez wahania przyjmuje ofertę. W celu zdobycia posady kłamie i tworzy siebie na nowo. Zataja informacje odnośnie swojej przeszłości. Nikt nie wie, że jest matką czwórki dzieci i żoną skazańca:

„– Żeby dostać tę posadę, stałam się inną osobą. I ta osoba nie ma dzieci w przytułku ani męża z wyrokiem. Nie przyznałam się na początku, a teraz już jest za późno. Uważają mnie za pannę Grimm, porządną wieśniaczkę”.

Przyznaje się do jednej córki, którą ściąga do siebie, do Londynu. Polly wpada w oko chlebodawcy i matka ma nadzieję, że może to odmienić nie tylko los córki. Zmienia jej imię na Mary Ann, co już samo w sobie pokazuje, jak bardzo Martha pragnie zapomnieć o życiu ubogiej wieśniaczki. W roku 1840 jej pracodawca podejmuje decyzję o wyjeździe wraz ze służbą do Nowej Zelandii. Przyłącza się do Kompanii Nowozelandzkiej i wyrusza na tę odległą wyspę, by zostać osadnikiem, a wraz z nim także Martha, teraz nosząca nazwisko po kolejnym mężu – Davidzie Lewisie. Kobieta przyjęła oświadczyny sekretarza swojego pracodawcy i ostatecznie zerwała z przeszłością. Od tej pory Czytelnik poznaje losy Marthy mieszkającej na wyspie, gdzie osadnicy zakładają Wellington – dzisiejszą stolicę Nowej Zelandii. Autorka doskonale przybliżyła ówczesne realia życia w tym miejscu i trudne relacje Anglików z Maorysami. Martha zerwała z przeszłością, ale czy bliscy kiedyś ją odnajdą i zdemaskują jej kłamstwa?

Ziemia van Diemena i Australia

Poznając losy Marthy jednocześnie śledzimy życie jej porzuconych w przytułku dzieci oraz dzieje Ebenezera Grimma. Za swoje czyny został on zesłany do kolonii karnej w Ziemi Van Diemena (dzisiejsza Tasmania). Dowiadujemy się o ciężkim życiu skazańca. Same kary wyznaczane za nieposłuszeństwo mogą Wami wstrząsnąć. Eb przyjmuje swój los i marzy o wolności i powrocie do żony i dzieci. Wkrótce na swojej drodze spotyka Willa – syna Marthy. Chłopak w wieku dziewięciu lat uciekł z przytułku. W Londynie próbował odnaleźć matkę. By przeżyć, przyłączył się do gangu złodziejaszków. Niestety został schwytany, trafił do londyńskiego więzienia, a wkrótce do poprawczaka w kolonii karnej. Tam dowiedział się o Ebenezerze. Obaj postanowili udać się do Australii ogarniętej gorączką złota. Czy uda im się spełnić marzenie o bogactwie? Czy jeszcze kiedykolwiek spotkają pozostałych członków rodziny?

Co do pozostałych w Anglii córek Marthy – ich życie nie było usiane różami. Jak sobie poradziły, gdy już opuściły przytułek? Czy odnalazły miłość? Oraz najważniejsze: czy wybaczyły matce to, że je porzuciła? Koniecznie przeczytajcie!

Podsumowanie

Alexandra Tidswell "Lewisville"

Powieść „Lewisville” Alexandry Tidswell to saga rodzinna, w której spotykamy prawdziwe osoby oraz stykamy się z pewnymi wydarzeniami historycznymi. Jak dla mnie zdecydowanie była ona za krótka. Z przyjemnością czytałabym dalej o osadnictwie na Nowej Zelandii oraz o australijskich poszukiwaczach złota. Bardzo podobał mnie się klimat powieści. Autorka dobrze oddała ówczesne realia panujące w Anglii. Pokazała niesamowitą przepaść społeczną. Ukazała życie biedoty w zderzeniu z życiem bogaczy.

Jeśli chodzi o postać Marthy to mam do niej ambiwalentny stosunek. Z jednej strony podziwiam ją za to, że postanowiła odmienić swój los. Jednak nie potrafię pojąć, jak mogła zrobić to kosztem własnej rodziny. Rozumiem pragnienie lepszego życia, ale jej dążenia były pełne egoizmu. Wyparła się dzieci i męża, żyła w kłamstwie. Czy poprawa pozycji społecznej była warta tego wszystkiego? Czy Martha naprawdę była szczęśliwa? To musicie ocenić sami. Powieść polecam szczególnie miłośnikom historii XIX-wiecznej Anglii.

Olimpia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: