#10 Recenzja : "Twierdza"
F. Paul Wilson
Horror „Twierdza” F. Paula Wilsona opisuje wydarzenia, które mają miejsce w tajemniczej rumuńskiej twierdzy. Trwa II wojna światowa. Twierdzę zajmują wojska niemieckie. Po pewnym czasie zaczynają ginąć ludzie. Kto za tym stoi? Na pomoc przybywa jednostka SS, ale nikomu nie udaje się złapać mordercy działającego pod osłoną nocy. Zdesperowani Niemcy zwracają się po pomoc do żydowskiego profesora. Jest to paradoks – dumni Niemcy potrzebują pomocy przedstawiciela rasy, którą z takim zapałem niszczą. Nie jest to może najbardziej przerażający horror jaki czytałam, ale sam pomysł i czas akcji bardzo przypadły mi do gustu. Polecam!
Akcja
Akcja powieści „Twierdza” F. Paula Wilsona rozgrywa się w czasie Ii wojny światowej. Jest rok 1941. Do siedziby SS w Polsce dociera z Rumunii niepokojąca wiadomość:
„Żądam natychmiastowego przeniesienia.
Coś morduje moich ludzi.”
Oficer SS Erich Kaempffer dostaje zadanie stworzenia obozu zagłady w Ploesti na terenie Rumunii. Jednak zanim obejmie tam komendaturę, ma wyjaśnić co dzieje się w rumuńskiej twierdzy.
Od tygodnia w twierdzy, która jest dla Niemców strategicznym punktem obserwacyjnym na przełęczy Dinu, stacjonuje niewielki oddział żołnierzy Wehrmachtu, którym dowodzi kapitan Klaus Woermann. Gdy tylko żołnierze przekroczyli bramę twierdzy, zostali ostrzeżeni przez mieszkańców okolicznej wioski, by nie zostawali w budynku na noc. Jednak rozkaz, to rozkaz.
Sama twierdza wywołuje w nich niepokój. To granitowa budowla z XV wieku, w której murach wmurowane są tysiące krzyży. Po co? Czy mają one przed czymś chronić przebywających w niej ludzi? A może to wskazówka, że twierdza skrywa skarby Watykanu? W poszukiwaniu skarbów dwaj żołnierze wyciągają krzyż w podziemiu twierdzy. Jeden z nich ginie… Kolejnej nocy ginie następny żołnierz. Nikt nie widział napastnika, wszystko odbyło się błyskawicznie. Przebywający w twierdzy ludzie boją się nadchodzącej nocy. Czy dzięki ukrytym w twierdzy przejściom, to partyzanci dokonują mordów, a może coś zostało uwolnione, po wyjęciu jednego z krzyży? Kapitan Woermann jest bezsilny.
„Pamiętał, jak maszerowali przez bramę warowni, dumni żołnierze Wehrmachtu, armii, która podbiła Polskę, Danię, Norwegię, Holandię i Belgię, by po zepchnięciu do morza w Dunkierce resztek armii brytyjskiej w ciągu trzydziestu dziewięciu dni skończyć z Francją. A w tym miesiącu pokonana została Jugosławia, (…)Grecja. (…) Nic nie mogło się im przeciwstawić. Urodzeni zwycięzcy. Ale to było tydzień temu. Zdumiewające, jak sześć strasznych śmierci może zmienić zdobywców świata. Martwił się tym. Przez ostatnie sześć dni świat kurczył się i teraz dla niego oraz jego ludzi nie istniało już nic, prócz tego niewielkiego zamku, tego kamiennego grobowca. Spotkali tu coś, czego nie mogli powstrzymać, co zabijało i znikało tylko po to, by powrócić i zabić znowu.”
SS w Twierdzy
Do twierdzy dociera jednostka SS. Oficer Kaempffer chce jak najszybciej rozwiązać zagadkę śmierci żołnierzy Woermanna. Jednak ciężko się im współpracuje, gdyż doskonale się znają i nie darzą wzajemnym szacunkiem. Razem walczyli w czasie I wojny światowej, Woermann za zasługi w walce został odznaczony, a Kaempffel okazał się tchórzem. Kapitan Klaus Woermann znalazł się w twierdzy za karę, bo nie chciał wstąpić do partii nazistowskiej. Po tym, gdy zobaczył jak Żelazna Gwardia morduje „niepożądane elementy” stracił ducha walki. To żołnierz honorowy, uważający, że wojna to walka z nieprzyjacielem, a nie brutalne mordy na cywilnej i bezbronnej ludności. Gardzi SS, uważa, że ta organizacja jest wrzodem na ciele regularnej armii niemieckiej.
Z kolei Erich Kaempffer to wzorowy esesman, który odbył doskonałe „szkolenie” w obozie w Auschwitz. To bezlitosny brutal. By rozwiązać problem morderstw, więzi mieszkańców okolicznej wioski. Chce torturami wydusić z nich, kto za tym stoi. Jednak Woermann uważa, że to nie ludzie odpowiadają za śmierć żołnierzy i uwalnia wieśniaków. Żołnierze SS nadal wierzą, że ktoś zakrada się do twierdzy i morduje pod osłoną nocy. Naśmiewają się z podwładnych Woermanna, którzy przypisują to wszytko jakiemuś uwolnionemu w twierdzy złu. Do czasu…
Gdy zaczynają ginąć żołnierze SS, a na murze twierdzy wypisany zostaje krwisty napis w języku, którego nikt nie potrafi odczytać, Kaempffer postanawia szukać pomocy z zewnątrz. W tym celu sprowadza z Bukaresztu profesora historii Theodora Cuzę wraz z córką Magdą, która opiekuje się ojcem przykutym do wózka inwalidzkiego. O ironio! Profesor i jego córka to Żydzi. Kaempffer nie może „przełknąć” faktu, że potrzebuje pomocy tej znienawidzonej rasy, którą chce zniszczyć. Zastrasza profesora, grozi mu i obraża. Jego zapędy hamuje Woermann, który pragnie tego, by już nikt więcej nie zginął. Przez całą powieść towarzyszą nam potyczki słowne tych dwóch żołnierzy o zupełnie innych poglądach odnośnie wojny. To pokazuje nam, że nie każdy żołnierz niemiecki to pozbawiony sumienia potwór.
Do kogo należy twierdza?
Profesor odczytuje napis na ścianie, jest to prośba, lub rozkaz: „Obcy zostawcie mój dom”. Ale czyj dom? Profesor Cuza dzięki zakazanym księgom odnalezionym w twierdzy, dowiaduje się, że budowla należała do Bojara Molasara, który żył w czasach Vlada Draculi, zwanego Vladem Tepesem – „wbijającym na pal”. Czy Molasar to wampir, który broni swojego domu? Czy też chodzi o coś zupełnie innego?
Profesor Cuza wraz z córką muszą rozwiązać zagadkę nim sami zginą. Jednak jak można spokojnie pracować gdy z jednej strony grożą im żołnierze SS, a z drugiej mają do czynienia z czymś, co jest mordercze i nieuchwytne? Po każdej nocy znajdowane są kolejne zwłoki z rozerwaną krtanią…
Po kilku próbach gwałtu, Magda z rozkazu Woermanna opuszcza twierdzę i zamieszkuje w gospodzie w wiosce. Swoją drogą czytając literaturę z okresu II wojny światowej zawsze dziwił mnie fakt, że esesmani gwałcili kobiety z tych „niższych” i „gorszych” ras. W końcu oni, doskonali Aryjczycy, tak dbający o czystość rasową, nie powinni tego robić…
W twierdzy zaczyna wybuchać panika, Giną kolejne osoby. Kaemffer, wbrew radom Woermanna nie chce opuścić twierdzy, by ratować pozostałych przy życiu ludzi. Musi wypełnić rozkaz, by móc udać się do Ploesti. W tym czasie do gospody dociera tajemniczy rudowłosy mężczyzna, Glenn. Co skrywa w długim, ciężkim pudle? W jakim celu przybył, aż z Portugalii do rumuńskiej twierdzy? Pojawia się w tym momencie wątek romantyczny, który niekoniecznie był potrzebny. Magda po dwóch dniach znajomości, zakochuje się w mężczyźnie. Ta 31 – letnia stara panna, wykształcona, ale niedojrzała społecznie, kieruje się impulsami i działa pod wpływem emocji. Z drugiej strony nie powinno nas to dziwić – zamiast żyć własnym życiem, po śmierci matki poświęciła się opiece nad chorym ojcem, który ją wykorzystywał na każdym kroku i był od niej zależny. Czy jednak zrodzone uczucie pomiędzy Magdą i Glennem ma szansę przetrwać? Czy uda się powstrzymać mordy w twierdzy? Jaką cenę poniosą ci, którzy odważą się stanąć do walki z czystym i nieznanym złem?
Podsumowanie
Biorąc do ręki tę powieść spodziewałam się horroru o krwiożerczych wampirach. Zaskoczył mnie fakt, że wszystko rozgrywa się w czasie II wojny światowej i motyw Niemców, którzy na swej drodze spotkali, coś z czym nie są w stanie wygrać. Akcja powieści jest wartka, nie ma zbędnych i przydługich opisów, a zakończenie jest dość zaskakujące. Doskonale autor tu przedstawił relacje regularnej armii niemieckiej i jednostki SS. Ich wzajemną niechęć i walkę o dowództwo.
Szkoda, że pojawił się wątek romantyczny, jakoś w moim odczuciu trochę zaburzył przebieg akcji i było to bardzo przewidywalne – samotna, niedojrzała kobieta i tajemniczy mężczyzna równa się miłość od pierwszej rozmowy…
Sam pomysł o Niemcach, którzy nie radzą sobie w zdobytej twierdzy i potrzebują pomocy żydowskiego profesora jest w sumie komiczny. Aby przeżyć, muszą „przełknąć” obecność tych, których chcą zniszczyć… Może nie był to aż tak przerażający horror z jakimi miałam styczność, ale były momenty grozy.
Olimpia
Udostępnij