#122 Recenzja "Łowca"
"Łowca" Agnieszka Pruska
Recenzja
Październik 2020
Wstęp
Kryminał „Łowca” autorstwa Agnieszki Pruskiej to moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki, Powieść zamyka cykl o komisarzu Barbanie Uszkierze. Przyznam szczerze, że bardzo ciężko mnie się czytało tę historię i mam do niej ambiwalentny stosunek. Z jednej strony strasznie mnie nużyła, a z drugiej byłam ciekawa, kto jest tytułowym Łowcą. Wątek kryminalny jest tu przytłoczony masą opisów codziennego życia bohaterów. Bardziej jest to powieść obyczajowa z elementami kryminału. Z tyłu okładki napisano, że to najmroczniejsza powieść Autorki – jak dla mnie to tutaj tego mroku jest bardzo mało. Nie zmienia to faktu, że z pewnością sięgnę po wcześniejsze części tego cyklu, bo zawsze staram się czytać serie w całości. Mam nadzieję, że inne powieść Autorki odbiorę zupełnie inaczej.
Barnaba Uszkier i jego ekipa
Nadkomisarz Uszkier to bardzo pozytywna postać w tej historii. W komendzie ma przyjaciół, a swoich podwładnych traktuje bardzo sprawiedliwie. Jest sumienny i oddany pracy, ale także dużo czasu poświęca swojej rodzinie. Gdy w Gdańsku dochodzi do pierwszego zabójstwa wszyscy są zszokowani obrazem miejsca zbrodni. Nie mają żadnego punktu zaczepienia. Uszkier przeprowadza wiele rozmów z sąsiadami oraz bliskimi ofiary – Doroty Wyszkowskiej. Niestety, niczego one nie dają. Policjanci są jak dzieci błądzące we mgle. Badają poszlaki, ale nie są nawet o krok bliżej schwytania sprawcy mordu. Barnabie ciężko jest nawet myśleć o ofierze:
„Opisujący wszystko dokładnie Uszkier znowu przypomniał sobie, jakie miał poczucie nierealności, gdy oglądał miejsce zbrodni. Być może wynikało ono z tego, że nie prowadził jeszcze sprawy, w której psy zjadłyby fragment ciała właściciela”.
Technicy i patolog na podstawie badań nie potrafią jednoznacznie wskazać, kto zamordował. Sprawca jest bardzo sprytny i nie pozostawił na miejscu zbrodni żadnych śladów. Uszkier próbuje poznać przeszłość ofiary. Rozmawia także z jej ostatnim partnerem, ale jak się okazuje, to nie on zamordował Dorotę. Śledczy są w kropce. Wkrótce niedaleko Gdańska zostają odnalezione kolejne zwłoki kobiety. Nadkomisarz jest przekonany, że ma do czynienia z seryjnym mordercą. Na miejscu zbrodni widać pewne powtarzające się szczegóły:
„Teraz już nie można traktować obecności zwierząt i krwi jako czegoś charakterystycznego. Została kradzież i podklejone powieki”.
Sprawa zaczyna nabierać tempa, ale nadal bardzo ciężko jest ustalić cokolwiek pewnego. Czy coś łączy ofiary? Czy kobiety się znały? Gdy dochodzi do kolejnych morderstw, policjanci są zdeterminowani, by jak najszybciej poznać tożsamość sprawcy. Sprawy nie ułatwia im węszący na własną rękę emerytowany komisarz, którego żona była jedną z ofiar nieuchwytnego Łowcy.
Śladami Łowcy
Dopiero badania laboratoryjne śladów znalezionych na miejscach zbrodni naświetlają postać i motywy sprawcy. Zaczyna się wyścig z czasem, a tytułowy Łowca staje się zwierzyną poszukiwaną przez wielu stróżów prawa. Okazuje się, że ofiary łączył jeden szczegół, który może być pomocny w schwytaniu mordercy. Bardzo przydatny jest również psycholog współpracujący z Uszkierem. Śledczy mają bardzo wiele poszlak, przesłuchują setki świadków i bliskich ofiar. Jednak sprawa nie jest łatwa – morderca to bardzo ostrożny człowiek. Domysły grupy dochodzeniowej przeplatają się z potwierdzonymi faktami. Powoli wyłania się obraz człowieka, który chciał zabijać, a cierpienie ofiar go fascynowało. Czy policjanci w porę poznają tożsamość nieuchwytnego Łowcy i zastawią na niego pułapkę? A może wymknie się im i ulotni niczym kamfora? Tego dowiecie się sięgając po tę powieść.
Podsumowanie
Kryminał „Łowca” autorstwa Agnieszki Pruskiej to bardziej powieść obyczajowa z elementami kryminału. Historia bardzo dobrze się zaczęła, ale później nadmiar opisów dotyczących codziennego życia śledczych, ich rodzin i zainteresowań sprawił, że powieść zaczęła mnie nużyć. Zabrakło mi tutaj tego napięcia, które zawsze powinno towarzyszyć w czasie lektury tego typu powieści. Z drugiej strony Autorka doskonale ukazała pracę ekipy dochodzeniowej. Po pierwszym morderstwie śledczy nie mieli absolutnie żadnego punktu zaczepienia. Badali bardzo wiele poszlak, rozmawiali z rzeszami świadków i osób bliskich ofierze. Dopiero po kolejnych morderstwach zaczął wyłaniać się obraz sprawcy. Uszkier bardzo często trafiał w ślepe uliczki. Sprawa była naprawdę trudna. Jednak czegoś mi tutaj zdecydowanie brakło. Powieść się ciągnęła i momentami była po prostu nudna. Jednak warto przeczytać ją do końca, bo zakończenie mnie zaskoczyło.
Historię polecam osobom, które nie lubią krwawych i brutalnych opisów – tutaj miejsca zbrodni są bardzo łagodnie przedstawione. Autorka nie epatuje za specjalnie przemocą i obrazowymi, mrocznymi opisami. Jak dla mnie była to zbyt delikatna historia zawierająca za dużo zbędnych opisów, które sprawiły, że akcja nie była wartka. Jednak z pewnością sięgnę po poprzednie powieści Agnieszki Pruskiej, by dowiedzieć się jak to się stało, że Barnaba Uszkier został nadkomisarzem. Jestem również ciekawa poprzednich spraw, które musiał rozwiązać.
Olimpia
Udostępnij