Dawid Ratajczak

#77 Recenzja „Jak wytresować kota? Historie prawdziwe”

Recenzja "Jak wytresować kota? Historie prawdziwe" | #77 |

"Jak wytresować kota? Historie prawdziwe" Dawid Ratajczak

Recenzja

Wstęp

Gdy tylko padła propozycja zrecenzowania poradnika „Jak wytresować kota? Historie prawdziwe” autorstwa Dawida Ratajczaka, niezwłocznie się zgłosiłam. Byłam bardzo ciekawa tych pięciu historii opisujących perypetie kotów i ich właścicieli. Sama mam styczność z kotami od dwudziestu lat, obecnie mam ich dziewięć. Historie zawarte w tej książce nie są mi obce – wręcz przeciwnie – w zasadzie u mnie również prawie wszystkie się rozegrały. Jest to doskonała książka dla wszystkich miłośników kotów, ale także dobry poradnik dla tych, którzy dopiero „noszą się” z zamiarem zamieszkania z tymi charakternymi zwierzętami. Pamiętać należy, że kot to nie tylko słodki puchaty zwierzaczek. Koty mają swoje specyficzne zachowania, potrzeby, które każdy właściciel powinien spełniać (czasem dla „świętego spokoju”). Mając kota konieczne są pewne kompromisy. Należy dobrze poznać swojego zwierzaka, a gdy zachoruje udzielić mu pomocy. O tym właśnie są te historie.

Kocie sprawy

Niby te pięć opisanych w książce historii zawiera dużo humoru. Nie do końca się tutaj z tym zgadam. Podobnie, jak nie zgadzam się ze słowami Autora, odnośnie „spotkań terapeutycznych.” dla kociarzy. To tak jakby posiadanie kota było jakimś problemem. Owszem, może tak być, gdy właściciele wcześniej nie poznają zachowań i nawyków tych zwierząt, lub gdy brakuje im praktyki w pielęgnacji swoich pupili. Prawdziwy kociarz potrafi radzić sobie w każdej sytuacji, choć czasem nie jest to łatwe.  Jednak, gdy dobrze znamy swojego kociego przyjaciela, wtedy nic tak naprawdę nie stanowi problemu. Biorąc pod opiekę jakiekolwiek zwierzę należy pamiętać, że to nie tylko same przyjemności. Każde zwierzę ma inne potrzeby, specyficzne zachowania. Wraz z wiekiem jego stan zdrowia się pogarsza i musimy być na to gotowi.

W tej książce poznajemy Krokieta. To kot z nadwagą, który musi przejść na dietę. I przechodzi. Tyle tylko, że właściciele robią to nagle i gwałtownie. Nie powinno więc ich dziwić dziwne zachowanie ich pupila. Do tej pory zawsze coś było w misce, teraz zdesperowany Krokiet grzebie po nocach w śmieciach i obgryza kwiatki. Właściciele nie mają chwili spokoju, zwłaszcza w nocy:

„…jej mąż stwierdził, że jak wstanie i dorwie tego futrzanego karalucha, to mu łapy z tyłka powyrywa i będzie w końcu spokój.”

Tę historię znam bardzo dobrze. Nasze koty, gdy nie dostają tego, co najbardziej lubią, czyli surowego mięska, potrafią w akcie desperacji zeżreć nawet winogrona czy pomidory. Może mnie i ta historia w jakiś sposób rozbawiła. Jednak żal mi było Krokieta. Dietę należy wprowadzać stopniowo, kot musi się do niej przyzwyczaić – inaczej jego zachowanie może się nam wydać mocno niepokojące.

Świąteczne perypetie

Poznamy tutaj pewną rodzinę, która przygotowuje się do Świąt Bożego Narodzenia. Młoda kotka Szajba uczestniczy w każdej związanej z tym czynności. Koty są bardzo ciekawskie i zawsze skore do zabawy. Dla właścicielki pakowanie prezentów było prawdziwym wyzwaniem. Choinka bardzo interesuje Szajbę, aż za bardzo. Tutaj od razu przypomniałam sobie, dlaczego u nas w domu od kilku lat nie ubieramy choinki. To pewnego rodzaju kompromis – dla kotów bezpieczeństwo, dla nas spokój psychiczny i przespane noce. U nas choinka nie stała nawet godziny. Maczeta, koto – pies, który kocha aportować, ściągał wszystkie bombki i nosił w zębach (oczywiście wszystkie były plastikowe), Kuniek w dwie noce zjadł słomiane ozdoby. Z kolei Odyn (zwany Bamboszem) przechodził fascynację łańcuchami. Ściągał je z choinki i cały owinięty biegał po mieszkaniu, a reszta kociej szarańczy za nim. Dlatego teraz mamy tylko niewielkie świąteczne akcenty i to zawieszone na tyle wysoko, by żaden z naszych futrzaków nie mógł do nich dosięgnąć. Jak ja doskonale rozumiem właścicieli Szajby!

Takich historii jest tutaj jeszcze kilka. Jeśli chcecie poznać ich bohaterów, to sięgnijcie po tę książkę!

Podsumowanie

Dawid Ratajczak "Jak wytresować kota"

Sam pomysł napisania tego rodzaju książki bardzo mnie się spodobał. Czytając te historie przypomniałam sobie wszystkie podobne (bądź identyczne) sytuacje w jakich sama uczestniczyłam. Nie do końca jednak zgadzam się, że są one pełne humoru, chyba że czarnego. Właściciele Fafika, którzy nieumiejętnie próbowali podać kotu tabletki przechodzili istną gehennę, kot też zadowolony nie był. Jednak nie należy w takich sytuacjach się poddawać – w końcu praktyka czyni mistrza.

My mieliśmy kota, któremu nie sposób było podać tabletki – dostawał szczękościsku. Nawet jeśli ją połknął, to zmuszał się do wymiotów tak długo, aż pozbył się leku. Płyn też się nie sprawdził. Dlatego musiałam nauczyć się robić zastrzyki. Doskonale rozumiem frustrację właścicieli. W końcu każdy z nas chce jak najlepiej dla swojego zwierzaka. Czasem po prostu jest ciężko…

Właściciel Lucjana, który zapakował go w szelki i zabrał na spacer, sam jest sobie winien, tego, co się wydarzyło. Ogólnie stwierdzam, że niektórzy właściciele zwierząt nie liczą się z ich potrzebami, tylko dosłownie na siłę próbują przekonać je do czegoś, co absolutnie nie jest im do szczęścia potrzebne. Tutaj pan Roman jest doskonałym przykładem takiego typu właściciela. Historia, która naprawdę mnie rozbawiła dotyczyła osiedlowego kota i całej zorganizowanej na jego rzecz kampanii. Tu rzeczywiście się pośmiałam.

Autor ukazał nam różne wydarzenia, w których uczestniczyły koty i ich właściciele. Może ja jako posiadaczka aż dziewięciu kocich terrorystów, już inaczej odbieram takie historie. Dawid Ratajczak przedstawił historie, które mogą wydawać się śmieszne z perspektywy obserwatora, ale doskonale wiem, że nie dla właścicieli, którzy borykają się z danym problemem i z pewnością nie dla ich kotów. Dzięki tej książce przypomniałam sobie wszystkie sytuacje, w których sama się znalazłam. Dla kogoś „z boku” to naprawdę może być zabawne. Jednak niekoniecznie dla zdesperowanych właścicieli, którzy ostatecznie albo się poddają, albo idą ze swoimi zwierzakami na kompromis. Ja na takie kompromisy poszłam, dla „świętego spokoju”, przespanych nocy i komfortu psychicznego.

Polecam wszystkim kociarzom, ale w szczególności tym, którzy dopiero planują mieszkanie z kotem. Te historie ukazują, na co każdy właściciel kota powinien być przygotowany i jak sobie z danym problemem poradzić. Z czystej ciekawości sięgnę po poprzednie części tej serii.

Olimpia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: