#34 Recenzja "Rowerem na koniec świata"
"Rowerem na koniec świata" Bruno Wioska
Recenzja
Wstęp
„Rowerem na koniec świata” Bruna Wioski to powieść przygodowa. Autor jako student ASP marzył o wyruszeniu na rowerze do Francji. Wraz z przyjacielem Jurkiem otrzymał wizy. Jednak studenci nie dostali zgody władz na wyjazd. Cóż, to były inne czasy. Żelazna Kurtyna była bezwzględna. Nie można było przekraczać tak swobodnie granic, jak dziś, dzięki Unii Europejskiej. Dopiero trzydzieści lat później Bruno wraz ze swoim niemieckim przyjacielem Alfredem wyrusza w podróż, która wiedzie od Reims aż po Atlantyk. To niesamowita wycieczka rowerowa śladami architektury, historii i sztuki. To także bardzo duży wysiłek fizyczny, do którego wcześniej poczyniono wiele przygotowań.
Szampania
Podróż rozpoczyna się w Reims – stolicy Szampanii. Wraz z bohaterami czytelnik poznaje magiczne miejsca, gdzie duch średniowiecza nadal jest wyczuwalny. Autor nie tylko obrazowo przedstawia nam architekturę odwiedzanych miejsc. Poznajemy również historię Reims. To miasto o bardzo dużym znaczeniu historycznym dla Francji. Czytając poznamy tajniki produkcji win i szampanów, a także jak powstają sławne francuskie sery brie. Gdy czytałam opisy produkcji trunków i serów przypomniałam sobie Roberta Makłowicza i jego podróże kulinarne, które namiętnie oglądałam. Szampania słynie z rozległych winnic, to tam produkowany jest najlepszy szampan.
„Minęliśmy kilka średnich pałaców. – Oto – pomyślałem sobie – „domki jednorodzinne” właścicieli winnic.”
Początek podróży nie był wcale tak prosty. Autor opowiada nam o trudach jazdy na rowerze. To często pchanie roweru obciążonego bagażami, a także jazda z zawrotną prędkością i z duszą na ramieniu. To również strach przed rozpędzonymi samochodami. Bruno to artysta w każdym calu. Wrażliwy na piękno przyrody i architekturę mijanych miejsc. Z kolei Alfred chce tylko dotrzeć do celu. To były wojskowy służący w wojskach natowskich, który już we Francji był. Nie interesuje go krajobraz, lecz sama jazda i walka z ograniczeniami kondycyjnymi. Stąd zrodziły się drobne konflikty pomiędzy podróżnikami.
„Nie łatwo jest stworzyć dobry zespół, gdy występuje różnica zainteresowań, a szczególnie, gdy jeden jest wojskowym, a drugi artystą. Ale być wolnym, znaczy zrozumieć konieczność.”
„Jego interesował sam wyczyn, mnie krajobraz i architektura. Czas, który straciłem na zatrzymywanie się, by zrobić zdjęcia, musiałem potem nadrabiać na trasie. Na zdjęciach, które zrobiłem, pod krzakami winogron widać, małą, czerwoną jak krew, samotną pelargonię, która wdarła się w zieleń winnic.”
Dlatego też często autorowi nie udało się zrobić nawet zdjęcia interesującego go obiektu, a co tu dopiero mówić o jego zwiedzeniu… Prócz opisów krajobrazów i historii miejsc czytelnik pozna również sposoby na znalezienie taniego noclegu, zaznajomi się ze zwyczajami panującymi we Francji. Co jest bardzo przydatne, jeśli planuje się swoją pierwszą podróż do tego kraju. Ja osobiście bardzo chciałabym odwiedzić miasteczko Barbizon. To miejsce, gdzie artyści jako pierwsi zaczęli tworzyć swoje prace w plenerze. Oczami Bruna widzimy zderzenie starego z nowym: „Miasto nie pogodziło się z upływem czasu. I to mi się w nim podoba.”
Wzdłuż Loary
Po dotarciu nad Loarę Alfred i Bruno rozpoczynają zwiedzanie pałaców, leżących wzdłuż tej rzeki. Tutaj odkrywamy piękno średniowiecznych i renesansowych budowli. Poznajemy historię pałaców. Autor nakreśla nam sylwetki żyjących dawno temu w nich ludzi oraz ich wpływ na dzieje Francji. Odwiedzamy także Amboise gdzie miał pracownię Leonardo da Vinci. Zwiedzamy liczne galerie sztuki i poznajemy twórczość malarzy. Autor doskonale opisuje uroki architektoniczne tych budowli, zachwyca się nad rozległymi ogrodami pałacowymi, a my wraz z nim. Jest to tak sugestywnie przedstawione, że wielokrotnie miałam wrażenie, że tam jestem i oczami artysty wszystko widzę. Jednak trzeba jechać dalej, aż do Atlantyku. Tutaj autor jest zachwycony ogromem oceanu. Próbuje nawet go szkicować, jednak jego ręce po trudach podróży, są zbyt zmęczone, by pewnie trzymać ołówek. Na końcu wraz z Brunem trafiamy do Bretanii. To tajemnicze miejsce, gdzie zrodziła się legenda o królu Arturze i Merlinie. Widoczny jest tam wpływ kultury celtyckiej.
Podsumowanie
„Rowerem na koniec świata” Bruna Wioski to powieść zdecydowanie za krótka. Chciałabym dłużej przebywać w tych tak obrazowo i sugestywnie opisywanych miejscach. Po przeczytaniu tej lektury człowiek ma ochotę spakować się i wyruszyć śladem Alfreda i Bruna. Jeśli ktoś był we Francji, to dzięki tej powieści przypomni sobie klimat miejsc, które sam odwiedził. Ja nie byłam, ale teraz postanowiłam, że kiedyś się tam udam i to niekoniecznie do Paryża. Powieść jest napisana bardzo szczerze, z dużą dozą wrażliwości. Artyści są obdarzeni niesamowitą wrażliwością. Często dostrzegają szczegóły, których laik nie zauważy. W przypadku Bruna Wioski właśnie tak jest. To dzięki jego opowieści czytelnik ma nieodparte wrażenie, że jest w tych wszystkich opisywanych przez autora miejscach. To cudowna przygoda i wrażenie znalezienia się w magicznym i tajemniczym świecie sztuki.
W powieści autor doskonale przedstawia nam architekturę, wraz z nim zatracamy się w pięknych krajobrazach. Jednak jest tu także ogrom informacji historycznych, które są przedstawione tak, że nie są to tylko suche fakty, przez które trzeba przebrnąć. Wręcz przeciwnie. Z wielką ciekawością odświeżyłam swoją wiedzę na temat historii Francji, ale poznałam także kilka nowych faktów. Powieść zawiera wiele ciekawostek: Jaki był przysmak Karola Wielkiego? Jakie poloniki autor spotkał na swojej drodze? Co prócz perfum dała kobietom Coco Chanel? Które miejsca były inspiracją dla pisarzy Aleksandra Dumasa i Francoise’a Villona? Kto napisał pierwszą książkę kucharską?
Czytając powieść często śledziłam trasę jazdy na mapie. Oglądałam również zdjęcia opisywanych przez autora budynków. Po lekturze mam ochotę pojechać do Francji. Zanim jednak będzie to możliwe mam zamiar znów przeczytać dzieła Aleksandra Dumasa i Balzaka. Oraz jeszcze lepiej poznać historię tego kraju. Polecam każdemu miłośnikowi piękna i podróży. To powieść, dzięki której pośrednio i na chwilę znajdziemy się we Francji. Myślę, że po jej przeczytaniu wielu czytelników zacznie planować swój wyjazd, niekoniecznie na rowerze, by odwiedzić choć część opisanych przez autora miasteczek i zabytków.
Bruno Wioska
Bruno Wioska urodził się na Śląsku w Mysłowicach w 1944 r. Autor i artysta. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po ukończeniu studiów został powołany przez Ambasadę Francji w Warszawie do Francji, aby dalej rozwijać swoją wiedzę artystyczną. W 1987 r. przeprowadził się z rodziną do Bonn. Od 1992 r. mieszka w hrabstwie Vettelhoven. Oprócz malarstwa pisze książki w języku polskim i niemieckim, najczęściej związane ze sztuką. Autor pięciu wydanych powieści.
Olimpia
Udostępnij
Serdecznie dziękuję.Z przyjemności czytałem wrażenie Autorki.
Myślałem, że już przeżyłem tę podróż na tyle by o niej zapomnieć. Jednak po przeczytaniu recenzji dostałem ochoty by otworzyć kartki książki. Zgadzam się z Autorką, książka jest zdecydowanie za krótka, zresztą ja sama podróż, Teraz gdybym miał jeszcze raz napisać te wspomnienia, książka byłaby o wiele grubsza. Miłośnikom Loary polecam inąą moją powieść pod tytułem „Wir Leonarda da Vinci”.
Zawsze może Pan coś dopisać 🙂 Dzięki tej książce choć na chwilę znalazłam się we Francji. To książka, która pozwala podróżować. dzięki obrazowości opisów miałam wrażenie, że jestem tam razem z Panem. Jest krótka, ale przekazuje ogrom informacji i to w sposób przystępny i ciekawy. Cieszę się, że moja recenzja przypadła Panu do gustu 🙂