#18 Recenzja "Meridon"
"Meridon" Philippa Gregory - Recenzja
Wstęp
Powieść „Meridon” Philippy Gregory to ostatnia część sagi o rodzie Laceyów. Tytułowa bohaterka to sierota wychowująca się wśród Cyganów. Wiedzie tułacze życie. Ciężko pracuje przy ujeżdżaniu koni i opiece nad nimi. Ojczym ciągle wykorzystuje ją do najcięższych prac. Jedyną bliską jej osobą jest Dandy – przybrana siostra. W poprzednich częściach cyklu autorka zapoznała nas z życiem wyższych sfer, z towarzyską etykietą. Tutaj przedstawia czytelnikowi świat tych, którzy nie urodzili się z tytułami szlacheckimi i wielkimi majątkami ziemskimi. To świat ludzi żyjących z dnia na dzień, bez perspektyw na lepsze jutro.
Meridon, nie umiejąca czytać i pisać, doskonale gra i oszukuje w karty. Dopuszcza się również drobnych kradzieży na jarmarkach, podczas których tłum jest zajęty podziwianiem pokazów tresowanych koni jej ojczyma. Dziewczyna marzy o lepszym życiu dla siebie i Dandy. Wierzy, że gdzieś istnieje świat dostatku. W tych przekonaniach utwierdzają ją dziwaczne, bardzo realne sny o miejscu zwanym Wide. Śni o zielonych łąkach i polach pszenicy. Często widzi kobietę stojącą w deszczu nad brzegiem rwącej rzeki, trzymającą zawinięte w chustę dziecko. Czy to ona jest tym dzieckiem? W snach słyszy imię Sara… Ojczym oddał jej sznureczek ze złotymi zapinkami, na których są wygrawerowane inicjały. Kiedyś był to naszyjnik z różowych pereł. Czy jest to dowód, że Meridon pochodzi ze szlacheckiego rodu i gdzieś czeka na nią lepsze i dostatnie życie?
Akrobacje
Pewnego dnia Meridon i Dandy opuszczają cygański wóz i przyłączają się do trupy cyrkowej Roberta Gowera. Odsłania się przed nimi świat artystów. Dziewczyna jest pod wrażeniem koni, które potrafią wykonywać sztuczki w czasie pokazów. Dandy odkrywa swój talent do akrobatyki. Robert Gower po zakończeniu sezonu objazdowego na jarmarkach zabiera je do swojego domu. Tutaj rozpoczynają naukę akrobacji na trapezach. Dandy jest do tego stworzona, jej siostra niestety ma lęk wysokości i pracuje przy koniach. Dandy postanawia związać się z synem Roberta – Jackiem. Jednak Gower chce dla swojego syna lepszej partii niż cygańska przybłęda. Meridon przestrzega siostrę, żeby zaprzestała prób „usidlenia” chłopaka. Gdy po wielu miesiącach nauki dochodzi do pierwszego pokazu sztuki akrobatyki, w której wiodącą parą jest Jack i Dandy, ma złe przeczucia. Próbuje ostrzec siostrę przed niebezpieczeństwem, lecz jest już na to za późno… Dandy ulega wypadkowi… lecz czy na pewno był to tylko błąd w sztuce akrobacji?
Wide
Po utracie jedynej osoby, którą kochała, Meridon jest otumaniona bólem. Wsiada na konia, którego wygrała w czasie próby ujeżdżania i opuszcza trupę cyrkową Gowera. Koń prowadzi ją do pięknej posiadłości. Co trochę było dla mnie dziwne, niby magiczne zrządzenie losu, ale chyba mało realne. Okazuje się, że jest to właśnie to miejsce, o którym dziewczyna śniła przez lata – upragnione Wide. Zarządca majątku – Will Tyacke wzywa Jamesa Fontescue. Dawny narzeczony matki Sary Lacey wypytuje Meridon o jej życie. Mężczyzna nie ma wątpliwości, że dziedziczka Wideacre w końcu się odnalazła. Jest bardzo podobna do Julii, a sznureczek ze złotymi zapinkami potwierdza jej opowieść. Sara – Meridon próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Will oprowadza ją po majątku i pokazuje wieś Acre. Dziewczyna widząc, że ludzie żyją w dostatku jest o to zazdrosna. Ma świadomość, że wszystko wokół należy do niej. Przez lata była tego pozbawiona. Zazdrości ludziom ich spokoju i poczucia bezpieczeństwa.
Sara chce jak najszybciej zacząć zarządzać swoim majątkiem. Poznaje Perry’ego Haveringa. Postanawia go poślubić. Matka chłopaka, lady Clara bardzo tego pragnie, gdyż wierzy, że dzięki bogatemu Wideacre uratuje swój podupadły, przez skłonności hazardowe syna, majątek Haveringów. Lady Clara uczy Sarę towarzyskiej etykiety. Dziewczyna, która początkowo bardzo pragnie należeć do towarzystwa, odkrywa, że nauka ogłady i akceptowanego zachowania jest chwilami cięższa, niż prace, jakie wykonywała w poprzednim życiu. Wkrótce Meridon trafia do Londynu na sezon towarzyski. Odkrywa, że to czego tak usilnie pragnęła – żyć wśród bogaczy, wcale nie daje jej szczęścia:
„Byłam tak zepsuta jak oni. Byłam nawet gorsza, ponieważ wiedziałam, jak wygląda życie na samym dnie, a jednak myślałam egoistycznie tylko o tym, by wydobyć się z ubóstwa, by dotrzeć na szczyt. I jakąż napełniło mnie to goryczą, gdy dotarłszy tam, spostrzegłam, że jako panienka Lacey czuję się równie nikczemna i plugawa jak wówczas, gdy byłam ulicznym złodziejaszkiem.”
Sara nieoczekiwanie zapada na tyfus. Lady Clara, świadoma, że dziewczyna może nie przeżyć ( a może na to liczyła?) doprowadza do błyskawicznego ślubu. Jednak Meridon to twarda osóbka, której udaje się pokonać chorobę. Gdy okazuje się, że jej mąż zastawił w czasie gry karcianej cały jej majątek, uświadamia sobie, jak wielki błąd popełniła, poślubiając go. Kierowała się egoizmem i zgodziła się na ten ślub powodowana chęcią kierowania majątkiem. Czy jednak będzie jeszcze miała dokąd wrócić? Czy dziewczyna odzyska swój majątek? Następuje w niej kolejna przemiana: nie chce być Lady Havering (na to jest jednak już za późno) – panienką z towarzystwa. Chce znów być Meridon i żyć po swojemu. Czy osiągnie ten cel? I jaką rolę w tym wszystkim ma do odegrania Will Tyacke?
Podsumowanie
W powieści „Meridon” Philippa Gregory oprócz życia bogaczy pokazała czytelnikowi trudy tułaczego życia Cyganów. Bardzo podobały mnie się opisy nauki akrobacji na trapezach. Po przeczytaniu powieści uświadomiłam sobie, że nie zawsze to czego pragniemy, za czym tęsknimy jest dobre i przynosi szczęście, gdy się spełni. Meridon jest tego doskonałym przykładem. Całe dzieciństwo marzyła o lepszym życiu. Uważała, że bogaci ludzie są dobrzy i na swoje majątki słusznie zapracowali. Gdy jednak znalazła się wśród nich odkryła, że jest inaczej. Bogaci posiadacze ziemscy zawdzięczają wszystko ludziom biednym, których zmuszają do ciężkiej pracy. Kierują nimi takie same niskie pobudki, jakie widziała wśród jarmarcznych artystów. Są oni zawistni, fałszywi, ulegają zgubnym nałogom. Ogranicza ich etykieta, której Meridon z trudem się nauczyła. Ostatecznie dziewczyna stwierdziła, że nigdy nie była Sarą Lacey i ze nie chce być Lady Havering. Czy jej się udało? Czy osiągnęła prawdziwe szczęście? O tym musicie sami przeczytać.
Cały Cykl o rodzie Laceyów był przyjemną lekturą. Beatrice i Meridon to barwne postacie, które dążyły do swoich celów. Na ich tle Julia Lacey wypada dość blado – według mnie jest najgorzej zarysowaną postacią kobiecą z tego rodu. Harry z „Dziedzictwa” był podatny na wpływy siostry, za to Richard z „Dziecka szczęścia” to okrutny manipulator. Polecam tym, którzy lubią powieści, których akcja osadzona jest w dawnej Anglii.
Olimpia
Udostępnij